Coraz głośniejsza dyskusja społeczna odnośnie szczepień, a dokładniej tego kto i gdzie powinien szczepionki sprzedawać, zmusza do pokazania jak złym rozwiązaniem jest postulat lekarzy, którzy jak widać chętnie by się tym zajęli.

Pomijając argumenty z ostatniego listu (http://www.zzpf.org.pl/aktualnosci/83-list-naszego-czlonka-zzpf-problem-szczepien-i-szczepionek) należy wspomnieć o innych absurdach, do których doprowadzi już samo rozważenie pomysłu lekarzy.

 

HIPOKRYZJA CZY NIEWIEDZA?

Lekarze głośno domagają się odciążenia ich od biurokracji. Chcą nawet na innych scedzić niektóre obowiązki, pomimo że może je wykonać tylko lekarz (np. ustalenie refundacji leku). Totalnym nieporozumieniem jest w takim razie chęć dołożenia przychodniom kolejnych biurokratycznych problemów jakie niesie za sobą sprzedaż szczepionek. Codzienna kontrola temperatur, odpowiednie zabezpieczenie preparatów, zamówienia i przyjmowanie dostaw. Do tego trzeba dołożyć regularne kontrole Inspekcji Farmaceutycznej. Ponieważ w aptece za to wszystko odpowiada farmaceuta oczywistym staje się fakt, że w przypadku rozwiązania proponowanego przez lekarzy to właśnie nikt inny jak tylko lekarz musiałby być odpowiedzialny w przychodni za szczepionki. Pozostaje więc pytanie – proponowane przez lekarzy (chcących mniejszej biurokracji) rozwiązanie, które dokłada biurokracji wynika z niewiedzy czy hipokryzji?

 

PRZEMILCZANIE NIEWYGODNYCH FAKTÓW

A takim jest fakt, że szczepionki nie są jedynymi preparatami „zimnego łańcucha”. Ktoś chce stworzyć rzeczywistość, w której pacjent kupujący np. insulinę w aptece, transportujący ją do domu i tam jej używający jest bezpieczny, ale już transportujący szczepionkę do przychodni stanowi poważne zagrożenie dla swojego zdrowia i życia. No chyba, że dzisiaj lekarze chcą przejąć szczepionki, jutro insuliny, adrenaliny i inne leki „zimnego łańcucha”, a później... aż strach pomyśleć.

 

ODMAWIANIE SZCZEPIEŃ SZCZEPIONKAMI OD PACJENTÓW, CZYLI TROCHĘ O BRAKU ZAUFANIA

Ostatnio lekarze zapowiedzieli, że będą odmawiali szczepienia pacjentów szczepionkami przez nich przyniesionymi. Motywowanie tego brakiem pewności czy pacjent dobrze transportował lub przechowywał preparat jest... skandaliczne. Jest to nie tylko (jak już zostało to wspomniane w pierwszej części) podważanie kompetencji i atak na farmaceutów, którzy edukują pacjenta, ale też stanowi całkowity brak zaufania do pacjenta. Przyjmijmy jednak, że lekarze mają do tego prawo. W takim razie takie samo prawo powinni mieć aptekarze. I dochodzimy do sytuacji, w której pacjent przychodzi do apteki z błędnie wypisaną receptą. Przecież aptekarz ma prawo przypuszczać, że lekarz po 6 latach studiów, roku stażu i w zdecydowanej większości kilku latach specjalizacji potrafi wykonać tak prostą czynność jaką jest poprawne i pełne wypisanie recepty. Wniosek – źle wypisana recepta to w takim razie sfałszowana recepta i farmaceuta ma prawo odmówić jej realizacji. Z praktyki i doświadczenia życiowego doskonale wiemy jak wiele recept jest źle wypisywanych przez lekarzy – brak zaufania do pacjenta spowodował by totalny paraliż systemu. Drodzy lekarze – czy naprawdę tego chcecie?

 

POWRACAJĄCY TEMAT POMIESZANIA KOMPETENCJI

O ingerencji lekarzy w kompetencje farmaceutów już było. Lekarze poszli jednak krok dalej. Należy w tym miejscu przypomnieć, że instytucją odpowiedzialną za kontrolę preparatów i wyrobów medycznych, ich właściwe przechowywanie, całą dystrybucję itd. jest Główny Inspektorat Farmaceutyczny. Dziwi więc dlaczego odnośnie problemów, które kontroluje i rozwiązuje GIF (na czele którego stoi specjalista doskonale znający się na lekach – FARMACEUTA) lekarze zwracają się do Głównego Inspektora Sanitarnego, który z wykształcenia jest... lekarzem. Z całym szacunkiem dla tej grupy zawodowej, ale to wykształcenie farmaceutyczne jest tym, które powinno upoważniać do wydawania opinii w kwestii bezpieczeństwa stosowania i przechowywania leków. To farmaceuci są „specjalistami od leków”. Należy też zaznaczyć, że w kwestii rozwiązani wątpliwości bezpieczeństwa stosowania czy przechowywania wyrobów medycznych właściwym zdaje się zwrócenie do GIF a nie GIS. Pomijam już fakt, że lekarze zlekceważyli zalecenia Inspekcji Farmaceutycznej narażając tym samym pacjentów na zagrożenie zdrowia i życia. Jak widać wtedy nie było ono priorytetem... a teraz jest głównym argumentem?

 

TO ZACZYNA BYĆ „AFERĄ SZCZEPIONKOWĄ”

Jest jeszcze wiele innych argumentów za tym, aby szczepionki pozostały w aptekach, a lekarze zajęli się leczeniem. Zadziwiającym jest, że pomimo tak jasnych dowodów, lekarze wciąż walczą o prawo do sprzedaży szczepionek. To jest po prostu smutne, że podczas całej tej „Afery Szczepionkowej” ta grupa zawodowa, która cieszy się dużym zaufaniem społeczeństwa, tak bardzo je naciąga. Tak bardzo pilnują, aby nie wchodzić w ich kompetencje, a sami wchodzą w kompetencje innych grup zawodowych czy instytucji. Do tego argumentacja „dobrem pacjenta”, pomimo lekceważenia zaleceń organów kontrolujących szczepionki, tym samym narażając właśnie zdrowie i życie pacjentów jest po prostu hipokryzją. Przy tak przeważających argumentach ciężko nie odnieść wrażenia, że mamy do czynienia po prostu „skokiem na kasę”.

 

Z obu części tego artykułu rodzą się następujące pytania do lekarzy:

 

1. Jak społeczeństwo ma zaufać, że szczepionki w przychodniach będą dobrze przechowywane, skoro:

- Inspekcja Farmaceutyczna odkryła, że szczepionki w niektórych przychodniach są źle przechowywane

- lekarze, narażając swoich pacjentów na utratę zdrowia i życia, szczepili tymi szczepionkami ignorując zalecenia Inspekcji Farmaceutycznej

Czy lekarze stoją ponad prawem i ponad Inspektoratem Farmaceutycznym, który troszczy się o bezpieczeństwo pacjentów?

  1. Skoro lekarz może nie ufać pacjentowi i nie zaszczepić go szczepionką z apteki to czy aptekarz może nie ufać pacjentowi i odmówić realizacji źle wypisanej przez lekarza recepty?
  2. Czy GIS zechce wytłumaczyć, dlaczego nie posiadając odpowiedniego wykształcenia wypowiada się w kwestii bezpieczeństwa przechowywania i transportu szczepionek, a tym samym wchodzi w kompetencje GIF?
  3. Czy lekarze zechcą wytłumaczyć, dlaczego zakładają, że pacjent transportujący szczepionki robi to źle, ale już transportujący insulinę (lub inne leki „zimnego łańcucha”) robi to dobrze? Skąd ta wybiórczość?
  4. Czy lekarze zechcą wytłumaczyć, dlaczego zmiana prawa nadająca im większe kompetencje jest dobra i przez nich akceptowalna, ale zmiana prawa rozszerzająca kompetencje farmaceutów (by mogli szczepić) już jest zła i nieakceptowalna? Przecież w obu przypadkach trzeba by zmienić prawo, przeprowadzić szkolenia i odpowiednio daną grupę zawodową przygotować. Tym bardziej, że przeprowadzanie szczepień przez aptekarzy jest rozwiązaniem zdecydowanej większości krajów wysokorozwiniętych? Czy lekarze nie chcą na nich się wzorować i ich doganiać?
  5. Dlaczego z dialogu społecznego próbuje się wyłączyć osoby, które najlepiej znają się na lekach, czyli farmaceutów i umniejsza się ich rolę, wykształcenie, wiedzę oraz autorytet?
  6. Czy zastaną wyciągnięte konsekwencje z faktu jawnego i bezprawnego uzurpowania sobie kompetencji farmaceutów oraz podważanie ich autorytetu przez lekarzy? A jeśli wszystko jest w porządku, to czy tak samo w porządku będzie, jeśli inne grupy zawodowe zaczną

 

Zaangażowany członek ZZPF.

Wchodzić i uzurpować sobie kompetencje lekarzy oraz podważać ich autorytet w społeczeństwie?